Z Justyną Orłowską, pełnomocnik Prezesa Rady Ministrów ds. GovTech, Dyrektor Programu GovTech Polska, rozmawiamy o rynku e-administracji w Polsce; kooperacji między administracją a sektorem MSP i start-up’ami; wyzwaniach z jakimi zmaga się sektor publiczny w Polsce; skuteczności hackathonów; wnioskach, które powinno się wyciągnąć z zakresu transformacji cyfrowej w czasie obecnej pandemii oraz kierunku rozwoju ekosystemu innowacji w administracji publicznej.
Według szacunków ekspertów, w 2025 roku rynek GovTech na świecie ma być wart 1,5 bln USD. Jak to wygląda w Polsce?
Nie pozostajemy w tyle za innymi krajami. W Polsce sektor publiczny wydaje co roku ponad 200 mld zł na zamówienia publiczne, w tym technologiczne. Dla nas kluczowe są nie tylko kwoty, ale też trend, a jest on dość jednoznaczny – zarówno polski sektor publiczny, jak i prywatny cyfryzują się coraz szybciej i coraz więcej inwestują w nowe technologie. Bardzo możliwe, że w wyniku pandemii COVID-19 te procesy przyspieszą jeszcze bardziej.
Jeżeli dana instytucja doskonale wie czego potrzebuje i jest to w stanie opisać na tyle precyzyjnie, aby od razu zacząć komercyjną współpracę, to hackathon niewiele wniesie. Ale takie sytuacje są rzadkością w branży nowych technologii. Najczęściej innowacje zaczynają się od inspiracji i zbadania co jest w ogóle możliwe. Kilka tysięcy kreatywnych programistów mocno zmotywowanych, aby wygrać potrafi dostarczyć instytucji wiedzy, która potem oszczędzi jej mnóstwo czasu, pieniędzy i wysiłku. Jest to też element budowania rozpoznawalności w branży, co potem pomaga przy rekrutacji czy szukaniu wykonawców.
Szczególnie cieszy nas to, że coraz więcej dostawców technologii decyduje się na współpracę z instytucjami publicznymi, a coraz więcej urzędników widzi potrzebę innowacji i potrafi rozmawiać z rynkiem na równych, partnerskich zasadach. Oczywiście jest to proces, który nigdy się pewnie nie zakończy, ale każde jego przyspieszenie przynosi wymierne korzyści społeczeństwu, więc staramy się robić co możemy, aby tę współpracę promować.
Jak wygląda obecnie współpraca pomiędzy administracją a małymi i średnimi firmami oraz startupami? Czy sektor publiczny nadal odczuwa trudności w dostępie do innowacji przez nie oferowanych? Jak to działa w drugą stronę? Czy małe firmy z potencjałem mają szansę na realizacje zamówień publicznych?
Dostęp do innowacji w sektorze publicznym staje się coraz łatwiejszy. Oczywiście zdajemy sobie jednocześnie sprawę z tego, że dla małej firmy klasyczne przetargi mogą wydawać się zbyt skomplikowane. Dlatego stworzyliśmy nowy mechanizm oparty na dwuetapowych konkursach, w których zwycięzca – jak dotąd w każdym przypadku była to mała lub średnia polska firma -otrzymuje kontrakt na wdrożenie zaproponowanego przez siebie rozwiązania bez konieczności zorganizowania dodatkowego przetargu. Założeniem jest to, aby cały proces był realizowany w pełni online oraz miał przyjazną formułę – pozbawioną warunków wstępnych oraz opartą na prostych formularzach, które da się wypełnić kilkoma kliknięciami.
Dzięki temu udało nam się osiągnąć zaangażowanie ponad 20-krotnie większe niż w klasycznych przetargach. Nie oznacza to, że kwestia sprawnej współpracy instytucji publicznych ze startupami jest już rozwiązana. Widzimy jednak rosnące zainteresowanie po obu stronach i coraz więcej rozumienia specyfiki obydwu stron. Coraz popularniejsze stają się też konsultacje biznesowe, na których firmy – w tym startupy – razem z urzędnikami ustalają co jest potrzebne, co jest realne i jakie warunki współpracy najbardziej odpowiadają obu stronom. Dzięki temu mam nadzieję, że ta współpraca będzie coraz częstszym zjawiskiem z korzyścią dla społeczeństwa.
Firmy IT w Polsce uważają, że inwestycje publiczne stymulowałyby rozwój całej branży, a powstające rozwiązania mogłyby – jak np. w Izraelu – stać się polskim, produktem eksportowym. Czy tego typu sposób myślenia wpisuje się w plany polskiego rządu? Niedawno słyszałem o dużym przetargu spółki celowej Ministerstwa Finansów – Aplikacje Krytyczne – raczej związanym z wynajmowaniem pacy informatyków niż zlecaniem dużych projektów polskim firmom IT…
Oczywiście, że się wpisuje! Udział prywatnych firm jest absolutnie kluczowy. Konieczne jest też rozszerzanie tej współpracy na małe i średnie przedsiębiorstwa. Jako GovTech Polska przeprowadziliśmy już kilkanaście konkursów na różne systemy – od rozpoznawania kontrabandy na zdjęciach rentgenowskich setek milionów pojazdów rocznie dla Ministerstwa Finansów, po usprawnienie systemu opłat za śmieci w Świdniku. Zwycięzcami zawsze są małe i średnie, polskie firmy, choć światowi giganci też biorą udział i to właśnie ci zwycięzcy wdrażają potem swoje rozwiązania, a my staramy się wesprzeć ich także w promocji za granicą.
Dostęp do innowacji w sektorze publicznym staje się coraz łatwiejszy. Oczywiście zdajemy sobie jednocześnie sprawę z tego, że dla małej firmy klasyczne przetargi mogą wydawać się zbyt skomplikowane. Dlatego stworzyliśmy nowy mechanizm oparty na dwuetapowych konkursach, w których zwycięzca – jak dotąd w każdym przypadku była to mała lub średnia polska firma -otrzymuje kontrakt na wdrożenie zaproponowanego przez siebie rozwiązania bez konieczności zorganizowania dodatkowego przetargu. Założeniem jest to, aby cały proces był realizowany w pełni online oraz miał przyjazną formułę – pozbawioną warunków wstępnych oraz opartą na prostych formularzach.
Jednak każdy projekt ma swoją specyfikę i ważne jest umiejętne dobranie narzędzi tak, aby służyły jego realizacji. Nie wszystko można oddać firmie zewnętrznej, a nawet jakby tak nie było to wielu technologii powstałych dla rządu nie da się skalować i eksportować choćby ze względu na to że czasem potrzebny jest tylko jeden taki system na kraj i wymaga dostosowania do odmiennych norm prawnych, integracji z architekturą IT danego państwa etc. Rząd musi mieć też własne zasoby, aby uniknąć nadmiernej zależności od zewnętrznych dostawców, tzw. vendor lock-in. Musi być w stanie działać szybko i skutecznie, kiedy wymaga tego sytuacja, czego przykładem są choćby ostatnie czasy pandemii.
Te dwa modele tworzenia oprogramowania mogą się zresztą uzupełniać. Bardzo zależy nam na tym, by na transformacji cyfrowej skorzystali nie tylko obywatele, ale też polscy przedsiębiorcy.
Jakie są obecnie największe wyzwania i problemy z zakresu technologii i IT, z którymi zmaga się sektor publiczny w Polsce i na świecie? A jakie potrzeby zgłaszają obywatele, jeśli chodzi o cyfrowe rozwiązania?
Pandemia spełniła zadanie bardzo surowego audytora, rewidując część z dotychczasowych założeń i wysuwając nowe oczekiwania na bliższy plan. W jej wyniku, kluczowe stało się umożliwienie realizacji różnych procesów – od wizyty u lekarza po naukę w szkole – na odległość. Oczywiście nie oznacza to całkowitej rezygnacji z „tradycyjnych” metod, ale wdrażanie tej „domyślnej cyfrowości” staje się standardem zarówno w sektorze publicznym, jak i prywatnym.
To z kolei niesie za sobą zwiększone zapotrzebowanie na usługi z zakresu bezpieczeństwa i weryfikacji tożsamości, nie mówiąc już o rosnącym popycie na coraz szybsze i wydajniejsze łącze internetowe, w tym to oferowane dzięki sieci 5G. Mamy więc do czynienia z pewnym cyfrowym dominem – jedna potrzeba generuje kolejne. Naszą rolą – jako Państwa – jest odpowiadanie na każdą z nich, ale w sposób, który gwarantuje udział sektora prywatnego i korzyści dla polskiej gospodarki. Podobnie jest zresztą na świecie, także inne kraje widzą szansę na dokonanie daleko idącej cyfryzacji.
Wierzę, że Polska poradzi sobie z tym wyzwaniem, także dzięki ogromnemu potencjałowi informatycznemu i inżynieryjnemu, z którego jesteśmy znani na całym świecie i który przyciąga do Polski znaczne inwestycje. Przypomnę choćby ogłoszone w ostatnich miesiącach, liczone w miliardach dolarów inwestycje Microsoftu i Google. Mamy nadzieję na utrzymanie tego trendu.
Na początku czerwca odbyła się letnia edycja Hackathonu HackYeahOnline, który wspiera GovTech Polska. Czy hackathony to rzeczywiście dobre rozwiązanie na problemy związane z cyfryzacją? Czy są one w stanie przygotować bardziej złożone projekty? Czym są w stanie przebić tradycyjnych dostawców?
Wszystko zależy od potrzeb danej instytucji. Jeżeli doskonale wie czego potrzebuje i jest to w stanie opisać na tyle precyzyjnie, aby od razu zacząć komercyjną współpracę, to hackathon niewiele wniesie. Ale takie sytuacje są rzadkością w branży nowych technologii. Najczęściej innowacje zaczynają się od inspiracji i zbadania co jest w ogóle możliwe. Kilka tysięcy kreatywnych programistów mocno zmotywowanych, aby wygrać potrafi dostarczyć instytucji wiedzy, która potem oszczędzi jej mnóstwo czasu, pieniędzy i wysiłku. Jest to też element budowania rozpoznawalności w branży, co potem pomaga przy rekrutacji czy szukaniu wykonawców.
Jeśli chodzi o sektor publiczny, to kluczowe są dwa procesy, które muszą zachodzić jednocześnie – usprawnienie wewnętrznego funkcjonowania administracji oraz oferowanie obywatelom nowych możliwości wygodnego i bezpiecznego załatwiania swoich spraw online. Obydwa idą naprzód. Program Zapewniania Usług Chmurowych ZUCH ma usprawnić przechodzenie sektora publicznego do chmury, a lada moment prawo jazdy będziemy trzymać w telefonie. Jednocześnie pandemia wskazała dużo być może nieoczywistych obszarów, w których konieczne są zmiany. Przykładowo wiele publicznych rad, gremiów czy zespołów nie była do niedawna w stanie obradować i podejmować decyzji zdalnie.
Nie znaczy to, że efektami hackathonów nie są faktyczne wdrożenia. Już pierwsza edycja HackYeah, w której uczestniczyło polskie Ministerstwo Finansów, zaowocowała rozwiązaniem, dzięki któremu niektóre typy internetowych wyłudzeń podatkowych wyeliminowało w ponad 80%. Oprócz tego, niektórzy z uczestników zdecydowali się na zatrudnienie w resorcie finansów i do dziś pracują nad nowymi projektami w tym obszarze. Ten sukces staramy się odtwarzać w kolejnych edycjach. Natomiast to zawsze zależy od faktycznych potrzeb i możliwości w danym momencie.
W tegorocznym rankingu indeksu gospodarki cyfrowej i społeczeństwa cyfrowego (DESI), na 28 państw zrzeszonych w Unii Europejskiej, uplasowaliśmy się dopiero na 23. miejscu. Bardzo słabo wypadamy zwłaszcza w zakresie wykorzystywania i integracji technologii cyfrowych przez biznes. Co należy zrobić, aby to zmienić?
Warto zauważyć, że ta 23. lokata – choć niska – oznacza poprawę o 2. pozycje, a w niektórych kategoriach, np. otwieranie danych, odnotowaliśmy znaczny awans. Nie oznacza to, że można ogłaszać sukces, ale świadczy o tym, że nasze działania zaczynają przynosić rezultaty. Nie jest też tak, że polski biznes jest mało innowacyjny. Warto tu choćby przypomnieć, że w Polsce realizuje się tyle transakcji zbliżeniowych, co w – znacznie większej – Wielkiej Brytanii.
Staramy się oczywiście jeszcze przyspieszyć ten trend dzięki takim projektom, jak Cyfrowa Piaskownica Administracji (CPA), gdzie zapraszamy przedsiębiorców, aby wykorzystywali mechanizmy wypracowane przez sektor publiczny dla unowocześnienia swojej działalności. Dzięki temu dostają gotowe, odpowiednio zabezpieczone i skonfigurowane dane i narzędzia, które mogą wykorzystać by łatwiej i szybciej zbudować swoje strony czy produkty.
Jak ocenia Pani transformację cyfrową w Polsce? Czy pandemią ją przyśpieszy, jak przewidują eksperci? Jakiego rodzaju projekty transformacyjne mają dziś największy potencjał?
Nie mam wątpliwości, że w wyniku pandemii przyspieszą naturalnie zachodzące procesy cyfryzacyjne – w ministerstwach już niemal 75% urzędników pracuje zdalnie, kilkanaście tysięcy szkół zainstalowało kompleksowe narzędzia edukacyjne, a ponad 7 mln Polek i Polaków dysponuje Profilem Zaufanym. W tym roku przybyło ich już 0,5 mln. Cieszy nas to, ale nie możemy się na tym zatrzymać. Coraz większe zaufanie społeczeństwa do nowych technologii przekuwa się też na większe oczekiwania, którym musimy sprostać.
Nie wszystko można oddać firmie zewnętrznej, a nawet jakby tak nie było to wielu technologii powstałych dla rządu nie da się skalować i eksportować choćby ze względu na to że czasem potrzebny jest tylko jeden taki system na kraj i wymaga dostosowania do odmiennych norm prawnych, integracji z architekturą IT danego państwa etc. Rząd musi mieć też własne zasoby, aby uniknąć nadmiernej zależności od zewnętrznych dostawców, tzw. vendor lock-in. Musi być w stanie działać szybko i skutecznie, kiedy wymaga tego sytuacja, czego przykładem są choćby ostatnie czasy pandemii.
Jeśli chodzi o sektor publiczny, to kluczowe są dwa procesy, które muszą zachodzić jednocześnie – usprawnienie wewnętrznego funkcjonowania administracji oraz oferowanie obywatelom nowych możliwości wygodnego i bezpiecznego załatwiania swoich spraw online. Obydwa idą naprzód. Program Zapewniania Usług Chmurowych ZUCH ma usprawnić przechodzenie sektora publicznego do chmury, a lada moment prawo jazdy będziemy trzymać w telefonie. Jednocześnie pandemia wskazała dużo być może nieoczywistych obszarów, w których konieczne są zmiany. Przykładowo wiele publicznych rad, gremiów czy zespołów nie była do niedawna w stanie obradować i podejmować decyzji zdalnie. Udało nam się to na szczęście zmienić legislacyjnie i technicznie dzięki akcji Zdalne Obrady. Jednak pandemia udzieliła sektorom publicznym z całego świata wielu cennych lekcji, które staramy się odrabiać tak szybko jak się da.
Jaki wskazałaby Pani kierunek rozwoju ekosystemu innowacji w sektorze publicznym? Które z nowych technologii zyskają według Pani na znaczeniu w najbliższym czasie?
Wszystkie zmiany, o których przed chwilą wspomniałam, są – jak każda innowacja – „operacjami na żywym organizmie”, jednak w tym przypadku zmienia się zarówno pacjent, jaki i narzędzia. Nowoczesne technologie, takie jak rozwiązania chmurowe czy sztuczna inteligencja dają nam możliwości, których nie mieliśmy nigdy wcześniej, a obywatele i biznes oczekują od nas ich wykorzystania.
O ile technologie się zmieniają – wszyscy pamiętamy choćby „gorączkę blockchain” sprzed kilku lat – to nie zmienia się nasza podstawowa ambicja, aby cały proces transformacji odbywał się w bezpośrednim i bliskim porozumieniu z sektorem prywatnym. Oznacza to, że rolą Państwa jest wyznaczanie zasad gry, ale przede wszystkim wspieranie naturalnych procesów innowacji w gospodarce, a nie ich zastępowanie. Jako GovTech Polska staramy się – czy to poprzez innowacyjne zamówienia publiczne, czy poprzez wydarzenia takie jak hackathony – wspierać tę współpracę. Podstawowym kierunkiem rozwoju jest wychodzenie naprzeciw oczekiwaniom sektora prywatnego jak i społeczeństwa.
Rozmawiał Mikołaj Marszycki