Na sektorze zdrowia spoczywa zawsze podwójna odpowiedzialność – za stan zdrowia obywateli wpływający na gospodarkę oraz za funkcjonowanie samej branży medycznej jako ważnej gałęzi tej gospodarki. Epidemia koronawirusa jeszcze to uwydatniła. Zamrożenie gospodarki miało przecież przyczyny medyczne, a sprawność systemu ochrony zdrowia w dużym stopniu decyduje o tempie powrotu do normalnej działalności pozostałych sektorów.
Wszyscy musimy zadbać, aby rozwiązania, które udowodniły skuteczność w trakcie epidemii, mogły być wykorzystywane także po jej ustąpieniu. Dialog w tej sprawie jest prowadzony w różnych formach, m. in. na forum Rady ds. Interoperacyjności przy Centrum e-Zdrowia – poprzednio CSIOZ – czy w ramach konsultacji publicznych projektów aktów prawnych. W chwili prowadzenia tej rozmowy, nowe przepisy dotyczące potwierdzania tożsamości pacjenta są już w parlamencie, a Ministerstwo Zdrowia uruchomiło już kolejne konsultacje dotyczące standardu organizacyjnego teleporady.
Andrzej Osuch, dyrektor ds. Transformacji Biznesowej w LUX MED
Aby ten powrót wspierać, branża medyczna – zatrudniająca w Polsce niemal 700 tys. pracowników – musi najpierw zapewnić ciągłość działania u siebie. „W obu tych obszarach cyfryzacja odegrała ogromną rolę. Od początku roku dokonała się tu wręcz mała cyfrowa rewolucja, która nie tylko pomogła zapewnić dostępność pacjentów do opieki medycznej, ale wiele wskazuje, że niektóre rozwiązania, początkowo doraźne, zostaną z nami na stałe” – mówi Andrzej Osuch, dyrektor ds. Transformacji Biznesowej w LUX MED.
Gwałtowne upowszechnienie rozwiązań cyfrowych w ochronie zdrowia w trakcie pandemii jest faktem. Pacjenci i pracownicy medyczni szybko zaadoptowali telemedycynę do codziennego użycia. Poszukiwane stały się wszelkie źródła informacji o zdrowiu, platformy ułatwiające dostęp do usług medycznych czy narzędzia digitalizacji dokumentacji medycznej. Jednak zjawiska te nabierają nowego kolorytu, gdy przywoła się pewien ciekawy trend w cyfryzacji, który zaczął być zauważalny w okresie bezpośrednio przed pandemią. Uchwycił go raport „Accenture 2020 Digital Health Consumer Survey” opublikowany na początku pandemii. Dotyczący on akceptacji przez pacjentów rozwiązań cyfrowych z zakresu zdrowia. Jest jak fotografia zjawiska, które zostało później zamaskowane przez pandemię.
Z raportu Accenture wynika, że szybko rosnące w ostatnich latach wykorzystanie mobilnych aplikacji oraz medycznych wearables do diagnostyki i monitorowania stanu zdrowia istotnie spadło w roku 2020. Praktycznie znalazło się na poziomach z roku 2016. Wśród pacjentów pojawił się brak zaufania do rozwiązań medycznych, w które zaangażowane są firmy technologiczne. Istotna część użytkowników zgłaszała złe doświadczenia w korzystaniu z digitalowych rozwiązań zdrowotnych, co rzuciło cień na całościowe doświadczenie kontaktu z dostawcą usługi medycznej wpieranej przez daną aplikację czy urządzenie.
Okazuje się, że szybko rosnące w ostatnich latach wykorzystanie mobilnych aplikacji oraz medycznych wearables do diagnostyki i monitorowania stanu zdrowia istotnie spadło w roku 2020. Praktycznie znalazło się na poziomach z roku 2016. Wśród pacjentów pojawił się brak zaufania do rozwiązań medycznych, w które zaangażowane są firmy technologiczne. Istotna część użytkowników zgłaszała złe doświadczenia w korzystaniu z digitalowych rozwiązań zdrowotnych, co rzuciło cień na całościowe doświadczenie kontaktu z dostawcą usługi medycznej wpieranej przez daną aplikację czy urządzenie. Na pierwszy plan wysunęły się wątpliwości odnośnie bezpieczeństwa i poufności. Autorzy raportu zalecali więc m. in. pracę nad odbudową zaufania, poprawę projektowania rozwiązań i nadanie aspektom bezpieczeństwa odpowiedniego priorytetu.
„Wkrótce po ogłoszeniu tych wyników, na świecie nastała nowa rzeczywistość zdominowana przez epidemię koronawirusa. Akceptacja dla cyfrowych usprawnień siłą rzeczy wzrosła. Niemniej planując przyszłość warto pamiętać, że chwilę wcześniej pacjenci dali dostawcom rozwiązań żółtą kartkę, sygnał ostrzegawczy obniżonego zaufania, a kwestie bezpieczeństwa są ważnym elementem motywacji pacjentów do używania e-rozwiązań” – stwierdza Andrzej Osuch.
Systemy „nowej normalności”
„Z koronawirusem funkcjonujemy już kilka miesięcy i wiele wskazuje, że ta sytuacja nie zmieni się szybko. Priorytetem staje się więc znalezienie sposobów na tzw. restart, przywracanie aktywności sprzed zamrożenia gospodarki i życia społecznego. Wyzwaniem jest nie tylko logistyka powrotu do biur i gabinetów lekarskich, ale też zapewnienie stałego funkcjonowania w zaostrzonym reżimie epidemiologicznym. Niektóre zmiany wprowadzane doraźnie w trakcie pandemii, jak praca zdalna czy teleporady lekarskie, sprawdziły się i już zostaną. Jednak potrzeb jest znacznie więcej i trzeba będzie też projektować kolejne rozwiązania. Zaczął wręcz funkcjonować termin ‘nowa normalność’ na określenie hybrydowej rzeczywistości, która nastąpi po ostrej fazie pandemii – współistnienia zagrożeń epidemicznych oraz nowych narzędzi pozwalających bezpiecznie w tych warunkach funkcjonować” – opisuje Andrzej Osuch.
Na razie nie potrafimy określić długoterminowej perspektywy przebiegu pandemii, gdyż wciąż nie znamy wystarczająco dokładnie ważnych zmiennych: pełnego obrazu zakaźności wirusa, skuteczności nowych metod leczenia oraz czasu, kiedy pojawi się szczepionka i jak będzie skuteczna. Jak odnajdą się w tym dostawcy rozwiązań i innowatorzy? „Sytuacja dostawców rozwiązań i technologii jest nie do pozazdroszczenia” – uśmiecha się Andrzej Osuch. „Muszą oni w tym niepewnym otoczeniu podejmować ważne decyzje inwestycyjne. Przykładowo, poświęcanie teraz czasu i zasobów na opracowanie nowej metody diagnozowania wirusa lub systemu śledzenia kontaktów – Contact Tracing – może okazać się błędem, jeśli populacja szybko nabędzie tzw. odporności zbiorowiskowej dzięki przebytym zakażeniom i skutecznym szczepieniom. Może też być przeciwnie, stanie się trafnym wyborem, jeśli potwierdziłyby się obawy, że nabyta odporność będzie nietrwała lub wirus SARS-CoV-2 zacząłby wykazywać zmienność obniżającą skuteczność szczepień. Zapotrzebowanie na takie narzędzia może wtedy wzrosnąć” – dodaje.
„Jako świadczeniodawcy, odbiorcy tych rozwiązań, staramy się być partnerem dostawców, w szczególności startup’ów, w poszukiwaniu optymalnej ścieżki rozwoju. Dominuje polityka otwartości, gdyż obie strony są potencjalnym beneficjentem tych innowacji” – dodaje. Aktualnie podejście do tych wyzwań jest bardzo zróżnicowane. Część stawia na śmiałe i oryginalne innowacje, jak np. szybkie testy wykrywające wirusa nowymi metodami wspieranymi przez algorytmy sztucznej inteligencji. Inni rozwijają dotychczasowe produkty poszerzając zakres ich zastosowania o kontekst epidemii. Tu przykładem są systemy autodiagnozowania, tzw. Symptom Checkers.
Pojawiają się też rozwiązania w postaci rozbudowanych platform dla całych populacji, integrujących systemy diagnozowania, w tym testów laboratoryjnych, funkcje kontroli kontaktów, ostrzegania o ryzyku zakażenia, urządzenia do telemonitoringu medycznego, telekonsultacje, prowadzenie dokumentacji medycznej, aż po logistykę dostaw wyrobów medycznych do końcowego użytkownika. „Takie ‘kombajny’ wydają się najbardziej kompleksowo podchodzić do zwalczania zagrożeń epidemicznych i wsparcia restartu biznesu, ale mogą z kolei stać się ofiarą własnej kompleksowości. Oznaczają bowiem wdrożenia dużej skali przy nieokreślonym okresie trwałości wymagań. Trafność i skuteczność takiego podejścia będzie można ocenić dopiero po dłuższym czasie” – ocenia szef transformacji biznesowej LUX MED.
Co po COVIDzie?
Łatwo przywyknąć do usprawnień. Jednak podstawa prawna niektórych z rozwiązań związanych z walką z pandemią jest powiązana z przepisami o wprowadzeniu stanu epidemii. Teoretycznie więc formalne ogłoszenie zakończenia epidemii może skomplikować status prawny ich używania. Przykładem jest sposób potwierdzania tożsamości pacjenta. Tradycyjnie przepisy wymagały okazywania dowodu tożsamości przed udzieleniem świadczenia medycznego. Jednak w telemedycynie takie wymaganie często jest niewykonalne. Aby usunąć ten problem, regulacje związane ze zwalczaniem epidemii otworzyły możliwość użycia do tego celu systemów teleinformatycznych, przyczyniając się do poszerzenia stosowania telemedycyny.
Podstawa prawna niektórych z rozwiązań związanych z walką z pandemią jest powiązana z przepisami o wprowadzeniu stanu epidemii. Teoretycznie więc formalne ogłoszenie zakończenia epidemii może skomplikować status prawny ich używania. Przykładem jest sposób potwierdzania tożsamości pacjenta. Tradycyjnie przepisy wymagały okazywania dowodu tożsamości przed udzieleniem świadczenia medycznego. Jednak w telemedycynie takie wymaganie często jest niewykonalne. Aby usunąć ten problem, regulacje związane ze zwalczaniem epidemii otworzyły możliwość użycia do tego celu systemów teleinformatycznych, przyczyniając się do poszerzenia stosowania telemedycyny.
„Wszyscy musimy zadbać, aby rozwiązania, które udowodniły skuteczność w trakcie epidemii, mogły być wykorzystywane także po jej ustąpieniu. Dialog w tej sprawie jest prowadzony w różnych formach, m. in. na forum Rady ds. Interoperacyjności przy Centrum e-Zdrowia – poprzednio CSIOZ – czy w ramach konsultacji publicznych projektów aktów prawnych. W chwili prowadzenia tej rozmowy, nowe przepisy dotyczące potwierdzania tożsamości pacjenta są już w parlamencie, a Ministerstwo Zdrowia uruchomiło już kolejne konsultacje dotyczące standardu organizacyjnego teleporady” – podkreśla Andrzej Osuch.
Dług zdrowotny po pandemii
W trakcie pandemii nastąpiła przebudowa priorytetów. Zapewnienie bezpieczeństwa epidemicznego czasowo zdominowało aktywność branży zdrowotnej. Jednak także część pacjentów z obawy przed zakażeniem odłożyła kontakty z systemem ochrony zdrowia lub w kontakcie z lekarzem zmodyfikowała plany leczenia. „Problem ten, który roboczo nazywamy ‘długiem zdrowotnym’ pandemii, oznacza konieczność przygotowania się na zwiększone obciążenie systemu zdrowia tuż po złagodzeniu obostrzeń epidemicznych. Do nadrobienia będą odłożone przez pacjentów działania w diagnostyce, leczeniu, rehabilitacji. Dlatego ważne jest, aby pamiętać nie tylko o innowacjach związanych z samą pandemią, ale także o utrzymaniu tempa cyfrowej transformacji w sektorze zdrowia w ogóle. Potrzebujemy kolejnych rozwiązań zwiększających efektywność, jak upowszechnienie elektronicznej dokumentacji medycznej, podpisów elektronicznych czy lepsze wykorzystanie danych do celów analitycznych i badawczo-rozwojowych” – mówi Andrzej Osuch.
Cyfryzacja zdrowia to zatem zadanie, którego realizacja co prawda przyspieszyła w trakcie pandemii, ale jego zakres znacznie wykracza poza wsparcie bezpieczeństwa epidemicznego. W tej branży można się więc spodziewać spektakularnych wydarzeń wdrożeniowych, i to najwyraźniej w niedługim czasie.
Szymon Augustyniak